MILITARNE I MIASTOTWÓRCZE ASPEKTY
NOWOŻYTNEGO BUDOWNICTWA TWIERDZOWEGO
NA PRZESTRZENI DZIEJÓW
Remigiusz
Kamiński
Wprowadzenie
do militarnego arsenału XIV wiecznej Europy prochu strzelniczego
nie spowodowało zasadniczych zmian w ówczesnych poglądach
dotyczących projektowania obwarowań zamków i miast. Artyleria tego
okresu i broń strzelecka była prymitywna i mało skuteczna. Celny i
skuteczny strzał był (skutkiem niedoskonałości dział i prochu)
bardziej dziełem przypadku niż umiejętności artylerzystów. Dlatego
też systemy umocnień na które składały się grube i wysokie mury z
basztami i bastejami, skutecznie powstrzymujące ataki piechoty
uważane były za wystarczające, gdyż zarówno siła rażenia jak i
szybkostrzelność dział nie wystarczała do przełamania murów by
umożliwić atak piechoty.
Dopiero w końcu XV wieku a mianowicie w roku 1494, gdy armia
francuska wyposażona w sporą ilość unowocześnionych, prostych w
obsłudze i łatwych w manewrowaniu dział oblężniczych zaatakowała
Włochy i gdy okazało się, że średniowieczne twierdze, które
dotychczas broniły się w oblężeniu całymi miesiącami były wskutek
druzgotania murów zdobywane w kilka dni zmieniono poglądy na
systemy obronne. To udoskonalenie sztuki artyleryjskiej wywołało
konieczność nowego spojrzenia na zależności pomiędzy atakiem a
obroną i znalezienia matematycznych prawideł dla budowy nowych
skutecznych umocnień.
Z pomocą przyszła Włochom - pierwszym poszkodowanym – „geometria
nowożytnych fortyfikacji z artyleryjskim uzbrojeniem". Geometria
owa badając zależności pomiędzy skutecznością ognia
artyleryjskiego a odpornością umocnień pozwoliła na stworzenie
nowego typu obrony pozwalającego prowadzić skuteczną walkę z
oblegającym nieprzyjacielem. Teoretyczne założenia dały podwaliny
pod budowę nowożytnych fortyfikacji, które w sposób znaczący
przyspieszyły stworzenie nowoczesnej Europy i do dzisiejszego dnia
wywiera w pewnej mierze wpływ na życie miejskie ufortyfikowanych
na przestrzeni XVI - XIX wieku miast.
Konieczność oddalenia artylerii przeciwnika od miasta na odległość
zmniejszającą do minimum, skuteczność jej ognia zaowocowała
stworzeniem szerokiego pasma umocnień bastionowych wysuwanych do
przedpola w miarę potrzeb i posiadanych środków rozmaitymi
dodatkowymi elementami (rog. koron. kontrę.). Tak oto miejsce
wąskiego muru miejskiego zajęły potężne obszarowo fortyfikacje,
które stanowił system obwarowań, fos i dodatkowych elementów
zapewniających jak najskuteczniejszą obronę. Bastiony i raweliny
pozwalały na prowadzenie morderczego krzyżowego ognia działowego i
z broni ręcznej na całym przedpolu twierdzy nie zostawiając
martwych pól. Obwałowania w swoim masywie zostały wyposażone w
pomieszczenia dla załogi, magazyny, prochownie a system
podziemnych korytarzy zabezpieczał twierdze przed pracami
podkopowymi wojsk oblegających. Dogodny system komunikacji
okrężnej zapewniał szybkie przemieszczanie dział i piechoty na
zagrożone odcinki. Twierdze stały się znaczącym elementem polityki
okresu despotyzmu. Władcy tego okresu. nie skąpili pieniędzy na
budowę twierdz oraz kształcenie nowego korpusu oficerskiego
inżynierów fortyfikatorów. Właściwie usytuowana twierdza, tylko
siłami załogi wiązała znaczne siły przeciwnika, a stacjonujące pod
jej osłoną wojska polowe mogły operować na znacznym obszarze.
Znakomici fortyfikatorzy okresu despotyzmu jak Vauban we Francji,
Erik Dahlberg w Szwecji czy przeciwnik Vaubana Menno van Coehoorn
w Holandii stworzyli w swoich krajach system twierdz, który przez
następne stulecia wywierał wpływ na europejski teatr działań
wojennych, a w zamorskich posiadłościach stanowił wyjątkowo
skuteczny element militarnego ucisku.
Właściwe położenie twierdz skutecznie broniło dostępu do wnętrza
kraju jako, że leżały one na szlakach komunikacyjnych, przy
brodach rzecznych czy też zamykały górskie przełęcze i przesmyki.
Zgromadzone w ufortyfikowanych miastach zasoby materialne i
rezerwy ludzkie stanowiły zaplecze dla działania wojsk polowych.
Pojedyncza twierdza była wydatną podporą. dla zamierzeń
taktycznych, a grupa twierdz umożliwiała utrzymanie się armii w
polu w terenie, gdzie bez twierdz nie mogła się utrzymać. Stąd też
władcy, którzy rozumieli jak wielkie znaczenie dla ich obrony czy
agresywnych zamierzeń mają twierdze, to przywiązywali do nich
wielka wagę. Przydatność do gromadzenia sił przed atakiem na
ziemie nieprzyjacielskie udowodnił z początkiem XVIII wieku Ludwik
X1V w wojnach hiszpańskich, a niedługo potem Fryderyk II Wielki w
wojnach z Austrią. Naukę z tego wyniósł Napoleon wyrażając pogląd
cyt. "Jeżeli idzie o mnie na pytanie - czy można planować wojnę
bez posiadania twierdz - moja odpowiedź brzmi - „nie".
Także bardziej codzienne aspekty mobilizowały do stawiania
twierdz. Chroniły pogranicze przed łupieżczymi bandami. Wymuszały
opłaty od statków handlowych w wąskich cieśninach. Stanowiły bazy
wypadowe dla floty wojennej i korsarskiej. W terenach zagarniętych
bądź z buntowniczą ludnością utrzymywały mieszkańców w ryzach.
Także, a może niekiedy przede wszystkim zapewniały bezpieczeństwo
komunikacji, handlu i przemysłu stąd też opłacało się fortyfikować
bogate miasta na głębokość do 150 km od granic.
Budowanie w obwodach bogatych miast cytadel miało też na celu -
oprócz zapewnienia ostatecznego punktu oporu po przełamaniu przez
nieprzyjaciela obwodu twierdzy - także ograniczanie swobód
obywatelskich mieszkańców i wymuszanie dyscypliny tam, gdzie
uważano to za stosowne. Cytadele stały się symbolem tyranii. Tyle
pokrótce o militarnym znaczeniu twierdz.
Chociaż obwałowania i fosy ograniczały poziome rozprzestrzenianie
się miast to jednak, dzięki bezpieczeństwu jakie zapewniały,
ściągały ufortyfikowane miasta pod swoje skrzydła siły wytwórcze.
Zarówno bogaci rzemieślnicy jak i pierwsi przemysłowcy chętnie
osiedlali się w ufortyfikowanych miastach. Budynki z uwagi na
szczupłość miejsca poczęły się piąć w górę. Potrzeby załóg i
stojących w twierdzach wojsk polowych pokrywane ze szkatuły
panującego powodowały rozwój usług i wytwórczości. W coraz
większym stopniu wykorzystywano pracę robotników najemnych. Każda
większa twierdza dysponowała manufakturami pracującymi na potrzeby
wojska. Wytwarzano proch, kule działowe i moździerzowe, broń
palną, obuwie i umundurowanie. Także i w Nysie w przeciągu
pruskiej reformy militarnej, urządzono w dawnym seminarium
jezuickim w 1809 roku fabrykę karabinów, produkującą wraz z pewnym
gdańskim przedsiębiorstwem broń aż do roku 1857.
W pałacu biskupim w latach 1811-1824 istniały warsztaty
artyleryjskie. Zapewne z tymi warsztatami mają związek lufy
działowe wkopane po obu stronach bramy wjazdowej pałacu
biskupiego. Istniał także młyn prochowy początkowo usytuowany -
jak dobry obyczaj kazał poza obrębem twierdzy. Z czasem wchłonęły
go nowe umocnienia. Jego pozostałości rozebrano w latach 80-tych
naszego stulecia.
Szpital wojskowy zbudowano w 1830 roku, a w roku 1835 cmentarz
wojskowy przy Bramie Jerozolimskiej. W 1860 utworzono dla potrzeb
garnizonu Nyską Szkołę Wojenną wzmacniającą militarne piętno
ciążące nad miastem.
Jak i w innych miastach twierdzach, skład załogi stanowiło w
większości wojsko stare i wysłużone. Pogardliwa nazwa „Mauerscheisser"
używana przez pruskie wojska polowe dokładnie oddaje szacunek jaki
żywiły do załóg twierdzy inne jednostki. Niemniej jednak zauważyć
trzeba, że oficerowie artylerii oraz inżynierowie wojskowi byli
ludźmi dobrze wykształconymi, często w zagranicznych akademiach
wojennych, a ich poziom intelektualny znacznie przewyższał poziom
oficerów piechoty czy kawalerii. Nadawali oni też ton w życiu
miasta.
Duże twierdze były obiektami często odwiedzanymi przez rozmaitych
dostojników państwowych, co miastom przydawało splendoru. Nysa
będąca oczkiem w głowie Fryderyka II stała się miejscem spotkania
jego i Józefa II cesarza Niemiec. Czy już wtedy omawiali I rozbiór
Polski można jedynie domniemywać. Fronty kamieniczek na pewno były
odmalowane na przyjazd cesarza.
Cywilizowany wiek XIX wraz z rozbudową linii kolejowych przydał
twierdzom, do których doprowadzono kolej, nowego znaczenia. Na
Nysie wymusiło to rozbudowę, a w zasadzie przebudowę umocnień.
Miasto mogło zająć teren wyburzonych fortyfikacji budując
prawdziwie wielkomiejskie budynki, z których kilka zachowało się
do dziś. Zwiększono garnizon. Rozkwitło życie towarzyskie i
kulturalne. Powstawały restauracje i kawiarnie. Funkcjonował
teatr. Wojsko pieniądze miało i je wydawało. Orkiestry wojskowe
przygrywały w niedziele i święta. Wydawano gazety. Kształcono
młodzież. Czy rzeczywiście wpływ na rozwój miejskiego życia miały
twierdze i ich załogi. Rozejrzyjmy się po okolicznych miastach.
Niestety mieszkańcy miast-twierdz narażeni byli także na niewygody
wynikające z surowych przepisów wojskowych. W czasie oblężenia
dzielili losy załogi. Bombardowania, głód, epidemie czy masakry
ludności po zdobyciu twierdz.
Paradoksem jest fakt, że narodziny i koniec swojego znaczenia
zawdzięczają twierdze modernizacji artylerii.
Wprowadzenie w połowie XIX wieku dział z gwintowanymi lufami
położył kres twierdzom nowożytnym i wojnom oblężniczym, jakkolwiek
poglądy dotyczące konieczności budowania stałych umocnień nie
wygasły i opierając się na pryncypiach stworzonych przez Vaubana
dotrwały do II Wojny Światowej.
Spuścizną po twierdzach są dzisiejsze układy urbanistyczne
fortyfikowanych miast.
Z wyraźnym centrum, wspaniałymi pasami zieleni i parków w obrębie
średniowiecznych murów i fortyfikacji nowożytnych, legendami o
podziemnych korytarzach i przejściach stanowiącymi jakże miłą
atrakcję turystyczną no i problemy. |